Posty

Jestem w okropnym dołku. Straciłam najbliższą mi osobę, ludzie, których uważałam za wsparcie rozpłynęli się a najgorsze jest to, że wpakowałam się w najgorsze bagno, czyli uzależnienie. 2018 rok kwiecień

Nawet nie wiem jak to nazwać

Regularnie od kwietnia 2018 roku biorę leki antydepresyjne. Nie wiem czy skutkują. Czuję brak emocji- jak zwykle. Za długo przebywam w tym stanie zobojętnienia, żeby pamiętać jak to jest czuć się dobrze. Od jakiegoś czasu zdarz mi się przebłysk szczęścia. Niekomfortowo się wtedy czuję, bo od tylu lat czegoś takiego nie doświadczyłam. Jak co kilka miesięcy moje życie zmieniło się jak w kalejdoskopie.  - Pogodziłam się z Małą (nie rozmawiałyśmy od początku grudnia do początku kwietnia 2019 roku) - Poznałam jakiegoś człowieka, który wjechał mi z buldożerem w życie- zrobił mi takie wejście smoka, że się gubię Jest teraz końcówka roku akademickiego, mam sesję a zamiast się uczyć muszę wylać swoje emocje, bo się duszę. Pomimo dwóch dość bliskich mi osób, które uważam za sprzyjające mojemu życiu, nie jestem w stanie przed nimi się otworzyć i powiedzieć im co czuję. Wydaje mi się, że oni nawet nie chcą tego słyszeć, przynajmniej jedna z tych osób... Nie wiem jaki im powiedzieć o tym co

Trudny początek roku

Na początku tego roku zmarł mój ukochany pies, stało się to w dniu urodzin mojego zwierzaka i mojej siostry. Był to dla mnie wielki szok. Po tym byłam strasznie smutna, ciągle wydawało mi się, że ona nadal ze mną jest. Żeby tego było to mój ukochany zmarł kila miesięcy później. Kolejny cios. Moje serce krwawi. Nie mam siły żyć, czuję, że teraz na prawdę mam odwagę to zrobić. Nie mam siły i ochoty spotykać się ze znajomymi, wyjeżdżać gdziekolwiek. Jedyne czego pragnę to zakopać się w kołdrze i brać narkotyki, żeby odlecieć. Ostatnio przestałam kontrolować swoje picie i potrafię upić się do nieprzytomności. Kocham ten stan. Jest mi wtedy dobrze. Błogo. Odrywam się od rzeczywistości i dryfuję po rozmyślaniach. Nawet jeśli są depresyjne to lubię wkręcić się w ten stan.  To jest bardzo oczyszczające. Nawet lubię źle się czuć ponieważ dopiero wtedy odczuwam coś intensywnego. Coś rusza moje serce. Już kończyć pisać głupoty. Proszę, walczcie o szczęście i nie poddawajcie się.

Minuta. Godzina. Dzień. Tydzień

Kiedyś w serialu usłyszałam rzecz, którą chciałam wprowadzić w swoje życie by przetrwać. Patrzenie na to co będzie w dalekiej przyszłości napawa mnie lękiem, więc czemu nie próbować przetrwać kolejnej minuty, godziny, dnia i tak dotrwać do tej przyszłości? Może to jest rozwiązanie? Spróbowałam ale tak się nie da żyć na dłuższą metę. W ogóle nie da się żyć. Zdechnę prędzej czy później, jest mi to pisane. Przynajmniej to jest pewne w moim życiu, przynajmniej jedna rzecz.

Powinnam się tego spodziewać.

Myślałam, że mój związek jest oparty na szczerości i ufamy sobie bez granic. Nie sądziłam, że aż tak można się pomylić. Staram się być szczera, wyrozumiała, zawsze gdy mnie potrzebuje to jestem, w zamian oczekuję tego samego, a dostaję oskarżenia i brak wsparcia kiedy tego najbardziej potrzebuję. Nie wiem co mam zrobić gdy moja ukochana osoba wbija mi co i róż nóż w serce. Co raz więcej noży. Chciałam do kogoś napisać, żeby mnie wsparł. Spojrzałam na telefon, przejrzałam listę kontaktów i znalazłam pustkę. Do nikogo nie mogłam chociażby napisać, żeby mnie wsparł. Zostałam sama. Okrutna samotność, która pożera mnie po kawałeczku to jedyna moja wierna przyjaciółka. Wiem, że przynajmniej ona mnie nie zostawi.  Mam nadzieję, że po moim samobójstwie ktoś kto będzie szukał zrozumienia mojego czynu natknie się na tego bloga i znajdzie to czego będzie potrzebował.

Świadomość

Dawno nie pisałam. Zdążyłam zapomnieć jak to jest przyjemnie rzucić myśli w eter. Piszę, więc da się zauważyć, że nie postawiłam się życia. Moje myśli o samobójstwie nadal są silne. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Byłam u psychiatry, dał pierwsze leki  Nie zadziałały. Dał mi drugie leki, stwierdziłam, że to pierdolę i zaczęłam ćpać. Brałam ostatnio kwasy, czułam się wspaniale. Zakończę ten post takim pozytywnym akcentem. Pięknego dnia.

Kolejny dzień

Moje myśli samobójcze są i nie opuszczają mnie. Nie widzę sensu w życiu. Czekam tylko na ten cios, który nadejdzie. Wiem, że to szczęście jest chwilowe a ból przyjdzie ze zdwojoną siłą. Nie wierzę, że będzie dobrze. Nie wiem jak długo będę w stanie to ciągnąć. Udawanie i mówienie, że jest dobrze jest bardzo męczące a mi już kończą się siły.